by Alan Wechsler
około 8 rano w słoneczną sobotę listopada, Kevin „MudRat” MacKenzie i ja wyruszyliśmy z parkingu Upper Works w kierunku Indian Pass na wysokich szczytach. Większość ludzi, którzy zmierzają do tego wąskiego nieczystości, to wspinacze Skalni, którzy chcą zdobyć wysokie szczyty Wallface, najwyższego klifu w Nowym Jorku. Mieliśmy na myśli coś bardziej podziemnego.
podążaliśmy śladami niejakiego Roberta „Boba” Carrolla Jr., nieznanego większości świata, ale giganta w tajemniczym świecie northeastern caving. Carroll, który zmarł w 2005 roku, miał obsesję na punkcie eksploracji podziemia. Przez dziesięciolecia podróżował po Adirondacks, głównie sam, szukając jaskiń, które jeszcze nie zostały odkryte. W tym celu przeglądał mapy topograficzne, szukając wychodni skalnych, które mogłyby ukryć podziemne przejście w ich środku. Wędrował ponad 30 mil dziennie.
chociaż był samotnikiem, zwrócił się do myśliwych i właścicieli ziemskich, pytając, czy wiedzą o jaskiniach na ich terenie. Gonił pogłoski o jaskiniach w lesie, eksplorując nawet najmniejszy Lej. Jaskinie były jego życiem: udokumentował ich ponad 640 na północy kraju. W sumie zbadał ponad tysiąc jaskiń na całym północnym wschodzie.
jedna z jego największych obsesji miała miejsce tuż pod Wallface w sercu Indian Pass. W gęstych lasach dżungli znajduje się szereg jaskiń, które Carroll nazwał TSOD-Touchy Sword of Damocles, widocznie dla przepastnie wznoszącej się zwisającej skały. W latach 70. jeździł do Upper Works ze swojego domu w Poczdamie, wyjeżdżając przed świtem, aby spędzać dni czołgając się wokół lub pod gigantycznymi skałami. Mierzył te jaskinie kijkami i długością ciała, nigdy kompasem ani taśmą mierniczą, bardziej typową metodą mapowania jaskiń. Kiedy kończył, rysował – całkowicie z pamięci-skomplikowane, pięknie odwzorowane Mapy tego, gdzie był.
bez konkretnego powodu, poza ciekawością i ponieważ brzmiało to jak wielka przygoda, Kevin i ja postanowiliśmy odtworzyć jego kroki. W ten sposób, być może otworzyłoby to kilka okien na samego człowieka. Bo Bob Carroll był, jak to mówią, inny. W rzeczywistości jego osiągnięcia w speleologii są tym bardziej niezwykłe w świetle jego ekscentryczności.
„Bob miał swój własny świat”, powiedział jego młodszy brat, George Carroll, który mieszka w Connecticut.
Rodzina Carrollów przeniosła się do Poczdamu, gdy Bob był młody i pozostał tam do końca życia. Jako młodzieniec dorastający na północy kraju, Bob eksplorował lasy bez końca, prawie zawsze sam. Kiedy jego ojciec przyniósł gigantyczne dętki z pracy na placu budowy, Bob zabrał je do lokalnej rzeki i popłynął w dół rzeki.
George opuścił miasto w wieku osiemnastu lat, aby wstąpić do wojska, ale Bob pozostał. Uczęszczał na Clarkson University, specjalizując się w fizyce („genialny umysł—był najmądrzejszy w swojej klasie”, wspominał George). Studia ukończył w 1963 roku, również w roku pierwszej wyprawy jaskiniowej, po czym podjął pracę w tej szkole, pracując przez trzydzieści lat jako technik informatyk. Mieszkał w małym, dwupokojowym mieszkaniu w Poczdamie bez lodówki i kuchenki. Było wiele książek – był zapalonym czytelnikiem. Kiedy był w domu, jadł głównie z puszek. Sardynki i konserwy chińskie potrawy były faworytem, a on jadł je na zimno. Zrobił pranie w wannie i powiesił ubrania w swoim pokoju do wyschnięcia.
„miał łazienkę, miał łóżko” „Tak żył.”
pracował w dni powszednie, odpoczywał w weekendy, a resztę czasu spędził siedząc przed małym stolikiem w swoim pokoju, pisząc odręczne listy w schludnym skrypcie i robiąc obszerne notatki o swoich podróżach. Spędził tyle czasu przy tym stole, przyjaciele mówili, że nosił dziury w dywanie od jego scruffing stóp.
Chuck Porter, który redaguje magazyn Northeastern Caver, ma tysiące stron notatek z kolekcji Boba, w piętnastu spiralnych zeszytach-tak wiele, że Porter stworzył indeks na swoim komputerze, aby wszystko śledzić. Listy, które Carroll wysłał do magazynu, wydawanego przez National Speleological Society Northeastern Region, mają dwa cale wysokości.
Carroll nie był szczególnie wybredny w jaskiniach, które odwiedził. Wczołgał się do tuneli roztopowych, znalezionych w ogromnej przestrzeni śniegu, która tworzy się każdego roku na słynnym wąwozie Tuckerman Mount Washington w New Hampshire. Badał krystaliczne jaskinie lodowe utworzone przez zamarznięte fale, powstałe podczas mroźnych i wietrznych nocy na wschodnim brzegu jeziora Ontario. Czołgał się nawet pod skórą zamarzniętej rzeki, która zalała się, a następnie cofnęła, pozostawiając cienką warstwę lodu na wierzchu i dziurę powietrzną pod spodem.
Roger Bartholomew, obecnie Siedemdziesiąty czwarty i mieszkający w Rzymie w Nowym Jorku, spotykał się z Bobem Carrollem dziesięć razy w latach 1971-1999. „Na większości wycieczek Robert nosił gumowy garnitur z gumowym kapturem i butami, które wychodziły tuż pod kolana” – powiedział. „To pozwoliło mu być przygotowanym na każdą pogodę. W tym stroju wszedł do jaskiń i podczas jednej wędrówki przez trzy dni również w niej spał.”
Carroll uwielbiał rozmawiać, gdy chodził, przyjaciele wspominali, i nie dbali szczególnie o to, czy ktoś inny słucha. Czasami opowiadał o swoich teoriach na temat geologii—na przykład, że ziemia nagle przesunęła się po swojej osi, co jego zdaniem było odpowiedzialne za niektóre anomalie geologiczne Znalezione w jaskiniach w Adirondacks.
ale gdy wszedł do jaskini, skupił się na tym, co mógł zobaczyć. Czołgał się w gumowym garniturze, oświetlając drogę trzema sześciowoltowymi latarkami przywiązanymi do liny wokół szyi. Przy wzroście 160 cm i chudym, Carroll zmieściłby się we wszystkich, oprócz najmniejszych fragmentów. Znalezienie i mapowanie nowej jaskini było szczególną przyjemnością.
„Kiedy jesteś odkrywcą jaskiń, zawsze jesteś zainteresowany znalezieniem nowych fragmentów, których nikt inny wcześniej nie widział” – powiedział Bartłomiej. „Nazywamy ją” dziewiczą jaskinią. To jeden z celów odkrywców jaskiń.”
jedna rzecz, której Carroll nie lubił, to lekarze. W połowie lat 90. cierpiał na szczególnie paskudną grypę, a jego współpracownicy Z Clarkson postanowili zabrać go do miejscowego szpitala. Tam lekarze nie wiedzieli, co o nim myśleć. Czasami Carroll mógł błądzić w stycznych niezwiązanych z tematem rozmowy. Kiedy był chory, było gorzej. Lekarze myśleli, że coś jest nie tak z jego głową-i zobowiązali Carrolla do placówki w Ogdensburgu na obserwację. Był tam przez kilka dni, dopóki jego brat nie przyjechał i nie zażądał jego uwolnienia.Bob Carroll napisał w odpowiedzi na to zdarzenie:”wrócił do swojego pokoju i powiedział:”wyślę moje książki do szpitala, ponieważ nie było to możliwe. nie mają zbyt wielu lektur. Więc spakował je i wysłał do szpitala-to Bob.”
w 2004 roku zaczął skarżyć się przyjaciołom i bratu na nasilające się bóle pleców, kaszel i trudności z chodzeniem. Będąc Bobem Carrollem unikał chodzenia do lekarza – dopóki ból nie stał się tak silny, że powiedział bratu, że nie może już tego znieść. Wtedy było już za późno. Carroll miał raka prostaty i rozprzestrzenił się wszędzie. 10 kwietnia 2005 zmarł w wieku sześćdziesięciu czterech lat.
Jaskiniowcy przybyli z całego północnego wschodu na jego pogrzeb. Jego sprzęt do jaskiń-podarowany Towarzystwu speleologicznemu-był na wystawie, podobnie jak pokaz PowerPoint dokumentujący jego życie. „Ci, którzy spojrzeli poza jego dziwaczne osobliwości, znaleźli ciepłą, inteligentną, troskliwą osobę, która zadałaby sobie wiele trudu, aby pomóc jego licznym przyjaciołom”, napisał Porter w nekrologu, który biegł w północno-wschodniej Caver.
Carroll zwrócił moją uwagę poprzez MacKenzie, wybitnego wspinacza i poszukiwacza przygód, choć na powierzchni. MacKenzie spędził ostatnie kilka lat badając Wąwóz Panther, odległą skarpę w pobliżu Mount Marcy, i zainteresował się odwiedzinami Carrolla w jaskiniach. Moje pierwsze myśli były: czekaj, są jaskinie w Adirondacks? A Bob znalazł setki? Kim był ten facet?
biorąc pod uwagę, że Wąwóz Pantera jest czterogodzinną wędrówką od najbliższej drogi, zdecydowałem, że Touchy Sword of Damocles będzie o wiele przyjemniejszym i pouczającym celem podróży, zwłaszcza, że Carroll spędził tam tyle czasu.
poza tym łatwo by było znaleźć. Jaskiniowcy zazwyczaj utrzymują lokalizację wapiennych jaskiń” solution ” w tajemnicy, aby zmniejszyć ryzyko uszkodzenia. Jaskinie te mogą mieć delikatne speleotemy, takie jak stalaktyty, które tworzą się dziesiątki tysięcy lat i mogą być łatwo rozbite przez nieostrożnych lub przez wandali. Są też nietoperze, które umierają z powodu grzyba, który prawdopodobnie został przypadkowo wprowadzony przez jaskiniowców. TSOD jest jaskinią talus, uformowaną nie przez wodę, ale z opadającej skały. Nie jest kruchy, więc nie ma niebezpieczeństwa ze strony niedbałych gości. Jest tuż przy szlaku na Summit Rock w Indian Pass, około dziewięćdziesięciu minut spacerem po tym, co musi być jednym z najbardziej błotnistych szlaków na wysokich szczytach. U podstawy drewnianej drabiny skręć w lewo na gigantyczną skałę z głęboką szczeliną przez środek, a zobaczysz wejście.
właściwie Jaskinia talus nie musi mieć tylko jednego wejścia. To bardziej jak ser szwajcarski, z wieloma wejściami i wyjściami, nawisami i tunelami. Nie ma sensu wchodzić głębiej w ziemię. Powietrze nie jest stęchłe jak w typowej jaskini, a podłoga jest w większości sucha, a nie błotnista. W wielu odcinkach pozostają ślady światła słonecznego. Wielu grotołazów może znaleźć brak atrakcyjności, w porównaniu do dreszczyku pełzania głęboko pod ziemią.
nie Carroll. Od pierwszego pobytu w tym miejscu 3 sierpnia 1974 roku do ostatniego, 28-29 maja 1977 roku, z zapałem eksplorował każdy centymetr jaskini. TSOD jest właściwie jedną ze stu jaskiń różnej wielkości, które udokumentował na obszarze Indian Pass. Jaskiniowcy mogą szydzić z tego, co dla niego było „jaskinią” —niektóre były tylko nawisami lub szczelinami-ale nie ma wątpliwości, że TSOD jest duży. Carroll udokumentował prawie cztery kilometry przejazdów.
przywieźliśmy ze sobą Mapy i notatki Carrolla. Przy każdej wizycie rysował nową mapę, rozszerzając swój obraz podziemnego świata z lotu ptaka. Wiele z jego ilustracji wygląda jak coś, co można zobaczyć pod mikroskopem—pierwotniaki w środku rozpadu, być może. Jego mapy używały kolorowych nazw do identyfikacji różnych pomieszczeń: Sektor Antygravatron, wał Talus, dziedzińce, duży pokój, alkowa granat.
w żadnym momencie nie znaleźliśmy niczego, co wydawało się odpowiadać czegokolwiek na mapach jaskini Carrolla. Bez wątpienia to wszystko miało sens dla Carrolla. Mimo to, to było ekscytujące pójść w jego ślady i wyobrazić sobie, jak to musiało być dla niego, że postawił stopę w niektórych z tych ukrytych kieszeni, być może pierwszy człowiek, który to zrobił.
Po około godzinie czołgania się, Kevin i ja szybko zrozumieliśmy, ile wysiłku Carroll włożył w jego hobby. Zawalanie talusa to ciężka praca. I mylące-wyskakujesz z przejścia w słońce, nie mając pojęcia, gdzie jesteś w stosunku do reszty. Domowy rozmiar głazów otaczających jaskinię bardzo utrudnia nawigację. To była ulga znaleźć drogę powrotną do początku.
ale rozumiem dreszczyk bycia tutaj.
Kiedy znudził nam się TSOD—powiedziałem Kevinowi, że powinien rozważyć zmianę pseudonimu na „MudBat”—udaliśmy się w dół do innej jaskini, Henadoawda, w której znajdował się strumień, który znika i pojawia się ponownie, gdy biegnie przez zgliszcza głazów. To było ekscytujące usłyszeć ryk ukrytego wodospadu, a następnie czołgać się wokół skały i znaleźć go przed sobą. Przemierzaliśmy ciemne baseny, chlapaliśmy się zimną wodą, wspinaliśmy się na mokre skały, fotografowaliśmy się nawzajem w szybach światła, które promieniowało przez otwory w suficie. Znaleźliśmy również puszkę piwa z niedawnego rocznika-przynajmniej jedna inna strona znalazła wystarczająco atrakcyjną przestrzeń do zwiedzania (jedna najwyraźniej nie zaznajomiona z koncepcją „nie pozostawiaj śladów”). W końcu wynurzyliśmy się u podnóża olbrzymiego klifu.
To było w połowie południa, kiedy zdecydowaliśmy się zatrzymać nasze poszukiwania na dzień i udać się do domu, stosunkowo łatwa podróż w porównaniu do długich dni Carrolla w lesie. Kiedy w drodze powrotnej przedzieraliśmy się przez błoto, zastanawiałem się: co takiego było w jaskiniach, które tak bardzo podobały się Carrollowi?
nikt, z kim rozmawiałem, ani jego przyjaciele, ani brat, nie mógł dokładnie powiedzieć. Być może, podobnie jak programowanie komputerowe, speleologia spodobała się jego matematycznemu umysłowi, zagadce do rozwikłania. Może to był sposób na ucieczkę od świata człowieka, gdzie mógł być sam ze swoimi myślami i pomysłami. Z pewnością sprawiło to przyjemność temu, kto żył na własnych warunkach i przyniósł wiedzę społeczności, która mogła docenić jego wyjątkowe umiejętności i pasję.
„gdyby zobaczył dziurę w ziemi, Bob wpełzłby do niej bez strachu” – powiedział George Carroll. „To było coś, co mógł zrobić sam. Bez nikogo innego.”