nie zamierzam oglądać Gry Endera. To nie jest objawienie. Jestem pedałem. Moja opinia o polityce Orsona Scotta Carda i jego marnych racjonalizacjach jest zapisana. Nie kupuję książek, które pisze. Nie oglądam Filmów na ich podstawie.
ale ja jeszcze mam na półce miękką oprawę. poobijana i noszona w sposób, w jaki ukochane Książki się rozklejają, kręgosłup opada, rogi zgięte. Na stronie tytułowej, w wyblakłym niebieskim długopisie, znajduje się napis: „Rachel-przyjaciel Endera.”
nie jest źle. Byłoby łatwiej, gdyby tak było.
Kiedy pierwszy raz przeczytałem grę Endera, miałem osiem lat.
Gra Endera była jednym z moich pierwszych i najcenniejszych papierowych luster. Byłem utalentowanym i wyalienowanym społecznie małym dzieckiem, a autorzy, którzy potrafią pisać naprawdę genialne dzieci, są niezwykle rzadcy. Gra Endera była nieocenionym znaczeniem. pierwszy i czasami jedyny znak, jaki miałem, że jest tam ktoś, kto nawet mgliście ją dostał i troszczył się na tyle, aby spróbować to zapisać.
to chyba nie jest niezwykłe doświadczenie. Ale to nie koniec; jest jeszcze inna część historii, która przychodzi później, część, o której zwykle nie wspominam.
jako student korespondowałem intensywnie z Orsonem Scottem Cardem. Przez kilka lat uważałem go za mentora i przyjaciela. Był niezwykle hojny ze swoim czasem i radami, i wspierał mnie jako początkującego pisarza beletrystyki. Jadłem kolację w jego domu.
nie było mnie w tym czasie. Byłem również w dużej mierze nieświadomy skrajności polityki Card. Jego reputacja polityczna była wtedy znacznie spokojniejsza – większość jego obecności w Internecie koncentrowała się wokół sieci warsztatów pisania online i grup krytyki-a jego op-eds były publikowane w kręgach, w które nigdy się nie natknąłem. W naszych rozmowach pojawiły się tylko jego przekonania, że fikcja jest zupełnie nieodpowiednim miejscem dla jakiegokolwiek ideologicznego prozelityzmu. Być może nie zgadzałem się z jego osobistymi przekonaniami-wiedziałem, że był spostrzegawczym mormonem i przynajmniej w pewnym sensie politycznie konserwatywnym-ale szanowałem i nadal szanuję zasadę nieużywania fikcji jako mydelniczki, nawet jeśli autor, który mi ją przedstawił, zapomniał o niej lub ją porzucił.
prawda jest taka, że karta była homofobiczna od dawna, zanim go poznałem. Że w tym samym czasie mówiliśmy o rozwoju postaci i kształtach historii, on radził sobie z prawami małżeńskimi dla par tej samej płci i nalegał, że homoseksualizm jest produktem ubocznym wykorzystywania dzieci. Czy szalejący ekstremizm, w który eksplodował, jest wynikiem znaczącej zmiany perspektywy, czy po prostu mniej taktu i większej platformy, nigdy się nie dowiem: dawno temu straciliśmy kontakt, za co jestem tchórzliwie wdzięczny.
nienawiść Card ’ a zabarwiła moje doświadczenia z jego fikcją-jak sądzę, powinna. Ani fikcja, ani jej twórcy nie istnieją w próżni; wybór konsumowania sztuki lub wspierania artysty nie jest moralnie neutralny. Orson Scott Card jest potwornie homofobiczny; jest rasistą; opowiada się za przemocą i lobbuje przeciwko podstawowym prawom człowieka i zrównuje krytykę tych postaw z własną mową nienawiści.
nigdy, przenigdy nie sugerowałbym, aby uczeń zasięgnął jego rady. Nie zapłacę za oglądanie Gry Endera, nigdy nie kupię kolejnej kopii. Ale jest ta poobijana, ukochana stara miękka okładka wciąż siedzi na mojej półce, a ja nie mogę i nie chcę wymazać tego, co dla mnie znaczy. Kimkolwiek jestem, skąd pochodzę, jako pisarz i człowiek, Gra Endera była tego częścią. Tak jak Card.
ale nie chcę odejść bez zatrzymywania się, aby opłakiwać to, co było warte opłakiwania.
w lutym Alyssa Rosenberg napisała znakomitą i dopracowaną analizę paradoksu Gry Endera i podstępnych negocjacji dotyczących spożywania cennych dzieł przez nagannych artystów. W latach 30. i 40. George Orwell tworzył kolejne artykuły, próbując poruszać się po zdradzieckich skrzyżowaniach literatury z osobistym i politycznym. Ale nawet teraz nie ma mapy. Nie można trzymać karty wspierającej, kupować jego książki, pozwolić mu na dalszą platformę. Ale jeśli wszyscy odejdziemy i pójdziemy dalej, pewnego dnia dziecko sięgnie po kamień, do którego się przylgnąłem … i wyjdzie puste.
kiedyś, na początku naszej korespondencji, Card i ja rozmawialiśmy o złoczyńcach. Nie pamiętam dokładnie słów, ale Rada Card utknęła ze mną: znaleźć w każdym przeciwniku coś wartego miłości. To lekcja, która uczyniła mówcę dla zmarłych ulubioną książkę mojego partnera z serii Ender: że nikt nie jest dobry ani zły; że większość z nas żyje życiem, które uważamy za konieczne.
gdyby to była fikcja, byłaby jasna odpowiedź. Prawdziwe życie jest bardziej popaprane, stawka jest wyższa. Złożone i bolesne problemy nie zawsze są zrównoważone przez eleganckie rozwiązania. Czasami nie ma właściwej odpowiedzi. Czasami każdy wybór oznacza porzucenie czegoś wartościowego-pytanie nie brzmi „Czy”, ale ” co.”
w dzisiejszych czasach łatwiej mi myśleć o nich jako o dwóch osobnych osobach-karcie, którą znałem, której książki kochałem; i coraz bardziej niezrównoważonym i ekstremistycznym pundicie, którego światopogląd rzadko liczy mnie jako osobę. Ale to jest redukcjonistyczne, a szkoda dla obu. Card to potwór, który pomógł mi nauczyć się pisać, autor nienawistnego jastrychu, którego powieści nauczyły samotnych, wściekłych dzieci współczucia i dały im pierwsze poczucie domu. Żadna z tych rzeczy nie sprawia, że inni odchodzą. Żadna z tych rzeczy nie sprawia, że inne przestają się liczyć.
nie jestem Ender. Wrota wroga nie są opuszczone. A niektórych bitew nie da się wygrać.