pierwsze pół roku tego roku to dyskomfort. Jednym z jasnych punktów dla mnie była praca nad absorbującym projektem z moim przyjacielem, dziekanem szkoły USC Ed Pedro Noguera. W styczniu Pedro i ja rozpoczęliśmy korespondencję, która obejmuje wiele debat na gorąco w edukacji (będzie się jako książka z Teachers College Press na początku przyszłego roku).
to skłoniło mnie do zastanowienia się nad kwestią, którą chcę dziś poruszyć, dlatego tak trudno jest utrzymać studentów podekscytowanych nauką. W końcu ciekawość jest pierwotnym impulsem. Jedną z wspaniałych (i szalonych) rzeczy o małych dzieciach jest ciągły zapór pytań. „Co To jest, Tatusiu?””Co to jest?”Dlaczego nie mogę wsadzić jej do ust?”Pytania są nieustanne, często zabawne i wyczerpujące.
to zawsze dziwi, że projektowaliśmy szkoły, które wydają się być intencjonalne, aby wziąć tę twardą fascynację światem i nadepnąć go na ziemię. Dzieci zaczynają tak bardzo interesować się wszystkim, a to dziwne widzieć, że peter wychodzi w czasie ich szkolnych lat. Ta wiosna po raz kolejny przypomniała mi o tym wszystkim. Z dziećmi poddanymi kwarantannie, bez sportu i przyjaciół, można sobie wyobrazić, że nauka zapewniłaby wciągającą rozrywkę. Jednak prawie żaden z rodziców, nauczycieli lub uczniów, od których słyszałem, nie opisał tego w ten sposób. Zamiast tego większość opisywała Zdalne nauczanie jako wiele żmudnej pracy. Kiedy pytałem o jasne punkty, usłyszałem, że jest to łatwe i elastyczne, a nie, że jest wciągające lub zabawne.
szczerze mówiąc nie do końca wiem kogo winić za wielki Tuning. Nauczyciele? Rodzice? iPhony? Popkultura? Wymyślanie, jak zaangażować się w edukację nawet jednego dziecka, jest trudną pracą, a my obciążyliśmy szkoły wszelkimi dodatkowymi obowiązkami—od przygotowywania jedzenia po zarządzanie dużymi flotami autobusowymi. Jak przypomina nam nasza teraźniejszość, żonglowanie logistyką tego wszystkiego nie jest prostym zadaniem.
chociaż od dawna myślałem, że nauczyciele i szkoły muszą radzić sobie lepiej, prawda jest taka, że jestem wieloletnim nauczycielem w liceum i college ’ u, a samo utrzymywanie dwójki małych dzieci pod kontrolą to często więcej niż mogę sobie poradzić. Jest ciągły wir Pogoni, śmiechu, płaczu i pytań—niekończących się pytań—i wszystko zaczyna się co 20 lub 30 minut. Próba przeczytania im, posadzenia ich przed jakąś aktywnością lub zmuszenia ich do samodzielnej pracy to tylko jedna długa gra z pięciominutowymi interwałami, przeplatana jęczeniem, chichotami i złymi decyzjami.
spoglądam wstecz na Baton Rouge, La., kiedy miałem 30 licealistów w klasie, i zastanawiam się, jak udało mi się przetrwać dzień. Za wszystkie moje frustracje z powodu tego, jak wiele dzielnic nie spełnia obecnej chwili, przypominam sobie, jak niesamowicie trudne może być po prostu doprowadzenie klasy dzieci do dzwonka. I to nie jest nawet myślenie o tym, czy dzieci są rozpraszane w klasie przez SMS-y lub siedzenie do późna oglądając YouTube i TikTok.
siedzę tu i zastanawiam się, jak pogodzić dwa impulsy: przekonanie, że szkoły powinny być o wiele bardziej angażujące i ożywiające niż są, oraz przypomnienie, że codzienna praca wychowawcza dzieci może być męcząca—nawet dla najbardziej pasjonujących i zaangażowanych nauczycieli.
obawiam się, że nie mam specjalnego wglądu w to, jak rozwiązać to napięcie, w klasach lub w Internecie. Tak wiele dobrze zaplanowanych reform, które miały na celu rozwiązanie problemu „nieskutecznego” nauczania-od testów państwowych po ocenę nauczycieli—sprawiło, że sale lekcyjne stały się bardziej uporządkowane. W tym samym czasie, martwię się, że sappy paeans nauczycieli ignorować fakt, że wiele klas są martwe miejsca, a wielu nauczycieli może nie wiedzieć, jak zrobić lepiej.
być może zwichnięcia tej wiosny i nasz żałosny eksperyment w edukacji na odległość spowodują kilka bardzo potrzebnych wglądu w to wszystko. Być może wykorzystamy ten moment, aby znaleźć bardziej owocne sposoby myślenia o tym wyzwaniu. Może to mało prawdopodobne, ale szukam srebrnych podszewek.